*Tavia*
'Zbliżają się święta i Liam przyjeżdża do domu. Tak bardzi się cieszę. Nareszcie go zobaczę.'
Usiadłam na kanapie, przykryłam się kocem, a do ręki wzięłam pilota. Włączyłam TV i upiłam łyk gorącej czekolady, którą chwilę wcześniej postawiłam na stole. Następnego dnia miał przyjechać Liam. Nie mogłam uwierzyć, że już jutro będzie obok mnie. 'Może Liam przekona rodziców, że nie muszę chodzić już do psychologa. Mam już tego dosyć. Dwa razy w tygodniu muszę do niego chodzić, a on zasypuje mnie pytaniami'. Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi.
- Otworzę!!!- krzyknęłam, aby nikt nie leciał do drzwi.
Weszłam do przedpokoju i otworzyłam drzwi.
- Cześć Tave!!!
- Liam!!!- wykrzyknęłam zdziwiona i od razu rzuciłam się na brata.- Przecież miałeś być dopiero jutro.
- No wiem, ale stwierdziłem, że zrobię wam niespodziankę i przyjadę wcześniej.
- Tak się cieszę, że jesteś- powiedziałam, cały czas go przytulając.
Weszliśmy do środka. Liam zdjął kurtkę i buty, po czym położył palec na ustach, dając mi do zrozumienia, że mam być cicho. Posłał mi pytające spojrzenie. Po chwili zrozumiałam, o co mu chodzi. Wskazałam ręką schody. Liam zaczął się skradać na górę. Po trzech minutach usłyszałam krzyk mamy:
- Liam!!! Skarbie!!! Słońce ty moje!!! Ale żeś mnie wystraszył- w jej głosie nie dało się jednak słyszeć pretensji, tylko ogromne szczęście.- Tak się cieszę, że jesteś. Czy coś się stało??? Miałeś być dopiero jutro.
- No, stwierdziłem, że zrobię wam niespodziankę.
- Ojj synu, żebyś ty wiedział, jak bardzo się cieszymy, że tu jesteś- usłyszałam głos taty.
- Pójdę się rozpakować i skoczę pogadać chwilę z Tave*. A później idę spać.
Po chwili siedział już przy mnie. Przytuliłam się do niego.
- Mam do ciebie pewną sprawę. Ale to może jutro. Dziś jesteś pewnie wykończony.
- No dobra. To ja lecę spać. Dobranoc Tave.
Liam poszedł do swojego pokoju, a ja zostałam sama. Po chwili moje powieki stały się bardzo ciężkie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*sen*
Siedzę w jakiejś kafejce. Przede mną, na okrągłym stoliczku stoi kubek z herbatą. Postanowiłam napić się jej trochę. Wzięłam łyk, później drugi. Gorący kubek rozgrzewał moje zmarźnięte dłonie. W pewnym momencie usłyszałam głos jakiegoś chłopaka:
- To miejsce jest zajęte???
Po kilku sekundach zorientowałam się, że pytanie było skierowane do mnie. Odwróciłam się, aby zobaczyć jak wygląda nieznajomy. Gdy na niego spojrzałam... achhhh. Trudno wyrazić to uczucie. To taka rozkosz pomieszana z ulgą i miłością. Zaraz... Co???!!! Z miłością??? Nieeeeee... Chłopak na oko w moim wieku. Brunet, kręcone włosy, słodki uśmiech i dołeczki. I te cudne oczy...
W końcu zrozumiałam, że patrzę na niego jak głupia.
- Yyyyy... Nie. Jeśli chcesz to... usiądź.
- Ok. Dzięki - posłał w moim kierunku uśmiech, który odwzajemniłam.
- Jak masz na imię???- spytał
- Tavia.
- Piękne imie- puścił do mnie oczko, przez co mimowolnie się uśmiechnęłam.
- A ty jak masz na imie???
- Jestem H...
W tym momencie mój sen przerwał Liam.
- Tavia idź do łóżka. Na kanapie się nie wyśpisz.
- Dobra, już idę- powiedziałam zaspanym tonem.
Ledwo żywa poszłam do pokoju. Po położeniu się na łóżko, od razu zasnęłam. Jednak nie przyśnił mi się już ten chłopak. A szkoda...
*Tave- skrót od imienia Tavia ( pewnie każdy się domyślił)
################################################
No wiem. Krótkie... Mam jednak nadzieję, że nie zanudziłam was na śmierć. W następnym rozdziale pojawi się nie tylko perspektywa Tavi, ale też kogoś innego. Jeszcze nie wiem kogo, ale to się wymyśli.
A i obiecuję, że następny rozdział będzie dłuższy.