niedziela, 31 maja 2015

Rozdział 2 'Zgadzacie się???'

*Tavia*
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 15:30. Miałam dosyć. Chciałam jak najszybciej wyjść. 'Spokojnie... Jeszcze pół godziny. I te pół godziny za długo...'
- A więc... Jak czujesz się w nowym otoczeniu??? - kolejne pytanie wypowiedziane przez psychologa.
- Dobrze. Nawet bardzo. Rodzice o mnie dbają. Pilnują, żeby niczego mi nie zabrakło. Siostry są wspaniałe, ciepłe i spędzają ze mną mnóstwo czasu. Jednak mimo wszystko najlepiej dogaduję się z bratem.
- Acha. Jaka jest różnica wieku między tobą a Liam'em???
- Rok. Jestem od niego młodsza.
- No dobrze. W sumie... To możesz już wracać do domu. Do widzenia.
- Do widzenia- odpowiedziałam i szybko wyszłam z gabinetu.
Nareszcie...
*Liam*
- Posłuchajcie. Może faktycznie to zwariowany pomysł, ale ona nie może cały czas siedzieć w domu- przybrałem poważny ton, aby dać do zrozumienia rodzicom, że jestem pewny tego, co właśnie mówię.- Musi przecież mieć jakichś znajomych. A na pewno nie zaszkodzi jej poznanie chłopaków z mojego zespołu. No proszę was. Więc jak??? Zgadzacie się???
- Echh. Masz rację. No dobrze. Jedźcie razem- powiedział mimo wszystko nie do końca pewny tata.
- Dzięki. Tave na pewno będzie zachwycona- przytuliłem rodziców i poszedłem do salonu poczekać na Tavię.
Po jakichś 10 minutach dziewczyna weszła do domu.
- Tave!!! Chodź szybko!!! Mam ważną wiadomość!!!- krzyknąłem.
Nie upłynęły nawet trzy minuty, a Tavia już siedziała obok mnie.
- No to o co chodzi???
- Chcesz ze mną jechać na Sylwester do jednego z moich kolegów z zespołu???
- Że... Niby... Co???!!!
- No jeju. To co przed chwilą powiedziałem. To chcesz czy nie??? Rodzice się zgodzili.
- Ja... No pewnie, że chcę!!!- wykrzyknęłam uradowana.
Przytuliłam się do Liam'a. Byłam taka szczęśliwa. Nareszcie poznam chłopaków.
- A do którego jedziemy???
- Do Harry'ego. Ale nawet nie myśl, żeby z którymś flirtować. Mam cię na oku. Ich też oczywiście.
- Cha cha. Bardzo śmieszne.
- Wcale nie. Taka ładna jesteś, to któryś może do ciebie zarywać- powiedział Liam.
Zaczęliśmy się śmiać. Za chwilę jednak przyszła mama i prosiła nas, żebyśmy pomogli jej w przygotowaniach. Każdy z nas ruszył do swojego pokoju.
*(24 grudnia)*
'Nareszcie święta!!! A no i oczywiście urodziny Louis'a. Muszę do niego zadzwonic i złożyć mu życzenia.'
Wziąłem swój telefon i wybrałem numer do Lou. Gadaliśmy ok. godziny. No nie powiem, trochę nam zeszło. Po rozmowie poszedłem do Tavii. Siedziała u siebie w pokoju z Ruth. Zapukałem do drzwi i je otworzyłem.
- Cześć dziewczyny. Co tam kombinujecie???
- Aaaa no wiesz... Myślimy w co Tavia może się ubrać w Sylwestra. No bo przecież musi ładnie wyglądać-odpowiedziała Ruth.
- Ba!!! Ona musi wyglądać pięknie!!! Niech mi chłopaki zazdroszczą takiej ładnej siostry.
- Li, bez przesady. Aż taka ładna to ja nie jestem-powiedziała Tave.
- Jesteś jesteś. We mnie się wdałaś z urodą.
- Cha no przecież!!!- (powiedziała to Tavia-dopisek od autorki) wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę, gdy przyszła po nas mama. Zeszliśmy na dół.
Święta upłynęły nam w niesamowitej, rodzinnej atmosferze. Było wspaniale.
########################################################################################

No, nareszcie udało mi się to napisać. Wiem, krótkie... Ale teraz jestem zawalona nauką. Poprawy, sprawdziany, kartkówki... Po prostu masakra. Mam nadzieję, że rozdział wyszedł nie najgorzej.