czwartek, 12 listopada 2015

Rozdział 4

- Bo jestem wręcz pewna, że zareagujesz tak samo jak Louis - uśmiechnęłam się do Harry'ego.
Chłopak tylko na mnie spojrzał i nic nie powiedział. Wszyscy skupiliśmy się na filmie. W pewnym momencie główny bohater szedł przez ciemny korytarz, z którego zakamarków w każdej chwili coś mogło wyskoczyć. Wszyscy byliśmy przerażeni i czekaliśmy na dalszy rozwój wydarzeń. W filmie zapadła grobowa cisza i w tym samym czasie zadzwonił telefon Louis'a. Wszyscy podskoczyliśmy ze strachu i krzyknęliśmy.
- Ok. Zatrzymajcie film. Wszystko jest dobrze. To tylko Niall dzwoni - powiedział Lou po czym zaczął rozmowę z przyjacielem.
W tym momencie Harry przysunął się bliżej mnie. Chciał mnie objąć, jednak ktoś mu w tym przeszkodził.
- Hejj! Łapy precz od mojej siostry! Zrozumiano?
Liam spojrzał na niego groźnie, a Harry posłusznie pokiwał głową i się ode mnie odsunął. Ledwo powstrzymałam się, by nie wybuchnąć głośnym śmiechem. Po minie Zayn'a wywnioskowałam, że on również. Po chwili do pokoju wrócił Louis.
- Co to za krzyki?! Chwilę mnie nie ma i już rozrabiacie. Harry... Co ty tak się odsunąłeś od Tavi?
Louis rozejrzał się po pokoju i zobaczył Liam'a siedzącego na fotelu.
- Aha. Dobra. Już wiem. Ja nic nie mówiłem - podniósł ręce w obronnym geście. - Dobra. Wracając... Niall dzwonił i powiedział, żebym po niego zaraz wyjeżdżał, bo jest już blisko. Ktoś chce jechać?
Spojrzałam błagalnym wzrokiem na Liam'a. On tylko pokiwał głową, że nie ma nic przeciwko.
- Ja pojadę - powiedziałam.
- Ok. Niall się ucieszy, że nie przyjadę sam - Lou się uśmiechnął po czym ruszył w kierunku drzwi.
Szybko pobiegłam po kurtke, ubrałam ją i zbiegłam na dół, gdzie czekał na mnie Louis.
- Jedziemy! Za pół godziny będziemy z  powrotem! - krzyknął chłopak.
- Ok czekamy! - odkrzyknął Harry.
Louis otworzył drzwi i (jak na prawdziwego dżentelmena) przepuścił mnie pierwszą. Za chwilę siedzieliśmy już w aucie. Ruszyliśmy po Irlandczyka. W drodze słuchaliśmy radia i oczywiście Lou nie mógł się powstrzymać, by trochę nie pośpiewać i poopowiadać kawały. Ja tylko siedziałam i się śmiałam. Bardzo fajnie mi się z nim gadało. Wreszcie dojechaliśmy na miejsce, gdzie zobaczyliśmy blondyna. Gdy nas zobaczył, od razu podbiegł do auta, otworzył bagażnik i schował swoją torbę. Louis wysiadł w tym czasie z samochodu i poszedł przywitać się z przyjacielem.
- Mam dla ciebie niespodziankę. Nie przyjechałem sam.
- Serio? Kogo jeszcze wyciągnąłeś na takie zimno?
- Nie moja wina no. Nie mogła się oprzeć mojemu urokowi. Co poradzę, że jestem taki cudowny. Haha - obydwaj zaczęli się śmiać. Ja w tym czasie wysiadłam z pojazdu.
- Cześć. Miło poznać. Jestem Tavia.
- Cześć. Niall - Irlandczyk uśmiechnął się życzliwie.
- No to się już wszyscy znamy, więc ruszamy do domu, bo mi zimno - zarządził Louis.
(*kilkanaście minut później*)
- Jesteśmy!!! - wydarł się na całe gardło Lou.
Niall poszedł odłożyć gdzieś walizkę. Ja z Louis'em poczekaliśmy na niego i razem ruszyliśmy do salonu. Naszą uwagę od razu przykuł Harry. Miał strasznie wystraszoną minę. Spojrzałam pytająco na brata.
- Tak jakby Louis trochę obudził Śpiącą Królewnę - powiedział Liam i zabawnie poruszył brwiami.
- Ejjj. Ja wcale nie spałem! I nie nazywaj mnie tak, bo się zemszczę - uśmiechnął się łobuzersko.
-Śpiąca Królewna! - zaczął naśmiewać się z przyjaciela Liam. Wiedziałam, że Hazza zaraz przejdzie do działania.
On jednak tylko uśmiechnął się tajemniczo i dyskretnie spojrzał na mnie. Niestety za późno to zauważyłam.. (Chyba jako jedyna, gdyż chłopcy zajęli się Irlandczykiem) Harry ruszył w moim kierunku. Gdy zrozumiałam o co chodzi chciałam uciec, jednak on zdążył mnie złapać za rękę i zatrzymać. Po chwili przerzucił mnie przez plecy i zaczął szybko uciekać ze mną na górę. Zaczęłam krzyczeć.
- Louis ratuj! Hahaha pomocy!
Chłopcy jednak stali i się śmiali. Louis po chwili zrozumiał, że właśnie jego zawołałam i ruszył biegiem za Harry'm. Ten jednak zdążył mnie już wnieść do swojego pokoju i zamknąć drzwi na klucz.  Położył mnie na łóżko, gdyż był to najbezpieczniejszy sposób, aby mnie zrzucić z siebie przy okazji mnie nie uszkadzając. Chłopak zaczął się śmiać, gdy Louis za drzwiami zaczął krzyczeć coś typu "Nie bój się Tavia! Twój Superman już tu jest i wyratuje cię z rąk wstrętnego oprawcy!". Po chwili jednak Harry zrobił kwaśną minę i powiedział:
- Ejjj! Tylko nie wstrętnego! Bo zostawię ją tu na dłużej.
- Ok ok. No to może... Wyratuję cię z rąk przystojnego, zabawnego i słodkiego oprawcy, który ma wspaniałe dołeczki i loczki.
Zachichotałam słysząc to, co mówi Lou. Harry był zdecydowanie bardziej zadowolony z tych słów. Po chwili podszedł do łóżka i położył się, kładąc ręce pod głowę. Po chwili zrobiłam to samo co on. Leżeliśmy tak w ciszy (no niezupełnej, bo co chwila Louis pukał w drzwi albo coś krzyczał). Cieszyłam się, że mimo iż znamy się dopiero kilka godzin, tak świetnie się razem bawimy. Naszą 'ciszę' przerwał Harry.
- Masz szesnaście lat?
- Tak. Czemu pytasz?
- Z ciekawości. Jesteśmy w tym samym wieku... Fajnie, że przyjechałaś z Liam'em. Chociaż nieźle prawie oberwałem na dole - spojrzałam na niego nie bardzo rozumiejąc o co chodzi. - No wiesz. Gdy chciałem cię objąć.
Ja tylko zaczęłam się śmiać. Chłopak poszedł w moje ślady.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz